Pełna jednomyślność nie istnieje, bez względu na dziedzinę i rodzaj ludzkiej działalności. Dotyczy to również nauki, która z definicji zajmuje się badaniem nieznanego i pozostaje narażona na debatę.
Nauka jest trudna
Odtworzenie skomplikowanego zjawiska biologicznego, chemicznego lub fizycznego może zająć całe lata, nawet dekady. Zwłaszcza, kiedy mówimy o innowacji lub zjawisku szczególnie złożonym: komórek macierzystych, CRISPR/Cas9, szczepionek i niemal każdego innego tematu z zakresu nauk przyrodniczych. Spory wśród specjalistów stanowią tu wręcz regułę, a nie wyjątek. I dobre, albowiem proces wydobywania skonsolidowanej wiedzy musi koniecznie przejść przez sito, odsiewające błędne hipotezy.
Cały ten ciąg działań nie jest znany przeciętnemu obywatelowi. Ten często, co zrozumiałe, oczekuje pewnej i klarownej odpowiedzi, nie kłopocząc się dyskusją ekspertów. Problem ten dotyczy całej nauki, ale zwłaszcza zdrowia – bo przecież do z lekarzami spotyka się od czasu do czasu każdy z nas. Niestety, pacjenci poszukujący łatwych rozwiązań lub zdesperowani łatwo wpadają w sidła pseudonauki. Zresztą, zdarza się nawet, że lekarz-konował sam zaproponuje homeopatię lub odradzi szczepienie. Jednak tego rodzaju patologie to osobny temat.
Skołowany laik w świecie nauki
Obywatel ma prawo być tym wszystkim zdezorientowany, bo spodziewa się po autorytecie bezpiecznego punktu odniesienia. Jeżeli takiego nie znajdzie, w najgorszym przypadku może stracić zaufanie do całego systemu.
Pod tym względem wiele szkód wyrządzają wielkie media, ubierając każdy medyczno-naukowy news w przebranie sensacji, jak również zapraszając do dyskusji reprezentantów stanowisk antynaukowych. Problem polega na tym, że zapraszanie do studia dwóch lekarzy – zwolennika szczepień i przeciwnika – tworzy mylne wrażenie, że ogólnie środowisko naukowe jest podzielone mniej więcej na pół. A to zupełna bzdura i przeinaczanie rzeczywistości. Znacznie lepiej na tym polu radzą sobie popularyzatorzy i pasjonaci tworzący blogi oraz portale naukowe.
Jak się nie dać nabrać?
Wróćmy jednak do pytania początkowego: w jaki sposób zwykła osoba, która nie posiada wiedzy eksperckiej, ma się połapać, kto mówi prawdę? Nie ma tu jednoznacznej odpowiedzi, ale dobra rada brzmi: zaufaj nauce, nie naukowcowi. Co mamy na myśli? Trzeba rozumieć, że jeden uczony nie jest reprezentantem całej społeczności. Jeżeli jeden lekarz idzie pod prąd, w naszej głowie powinien rozbrzmieć dzwonek alarmowy. To tylko człowiek, a ten może być podatny na błędy poznawcze lub szukać rozgłosu.
Nie zapominajmy, że nauka to nie mecz piłki nożnej. Nie wybierajmy strony, której będziemy kibicować całym sercem, bez względu na rozmiary przegranej lub długie serie kompromitacji. Osiągnięcia, z jakich korzystamy do wynik pracy rzeszy specjalistów, zbiorczo nazywanych społecznością naukową – i to do społeczności, a nie do jednostek powinniśmy się, jako laicy, odwoływać